niedziela, 28 kwietnia 2013




Jest Vans jest lans. 

Rok temu dałam się porwać manii na punkcie tych butów, chociaż większość moich znajomych uważa,że to buty dla (tu cytuję) "dzianych gimnazjalistów". Przyznam szczerze, że po raz kolejny uległam famie na temat marki, uległam opinii, że im droższe - tym lepsze gatunkowo. No i co tu dużo pisać, uległam opinii, że są takie modne i elitarne. 


Minął niecały rok,a ja dalej chodzę w moich kapciuchach dla przedszkolaków, uwielbiam je bo są wygodne, łatwo się je wkłada i nie powodują odcisków,obtarć, nawet gdy idę w nich na koniec świata. Chodzę, chociaż guma się odkleja po bokach, sznurowadła są postrzępione i mam dziurę w miejscu gdzie jest duży palec. Czasami widać przez nią moją kolorową skarpetkę. 

Jakiś czas temu pojawiły się w popularnej sieciówce obuwniczej, mówiąc delikatnie, "podróbki" vansów, za około 60 złotych. Wiecie co? Błagam,jeśli macie iść i kupić nieoryginalne to kupcie. Kupcie bo i tak,i tak oryginalne zniszczą się po jednym sezonie, tak jak te smutasy bez znaczka vans (który swoją drogą przy namiętnym chodzeniu również się ściera) tylko zapłacicie za nie 3 razy mniej. Kolorki są fajne, neonowe, takie, jakie aktualnie się nosi. 

P.S Swoje conversy mam od 3 lat. Kupione we Włoszech ale TAKIE SAME można było kupić w Polsce. I maja się dobrze. Kupujcie conversy,nie vansy, dziewczyny.